Everybody climbs up high then falls real far
And I don't know what to say
I don't know what to say
I don't know what to say when people come apart
The road is long, the road is dark
And these are just the words to somebody else's song

Po latach milczenia Daughters powraca z nowym albumem. “You won't get what you want” nie dał mi tego, czego oczekiwałem - dostałem bowiem znacznie więcej.

Zespół powraca z niebytu i jak gdyby nigdy nic nagrywa album będący kolejnym krokiem na ścieżce obranej osiem lat wcześniej. Nie ma tu rewolucji, nie ma grania pod oczekiwania wyczekujących fanów. Jest artystyczna konsekwencja, twórcze rozwinięcie pomysłów kiełkujących na poprzednich wydawnictwach. Na “You won't get what you want” dostajemy muzykę oscylującą gdzieś między noise rockiem, industrialem i nową falą. Otwierający album City Song to budująca napięcie zapowiedź flirtująca z estetyką noisową i surrealistyczną atmosferą rodem z późniejszych albumów Scotta Walkera. Obecna przez większość albumu klaustrofobiczna i nerwowa aura podkreślana jest za sprawą charakterystycznych, krótkich, rwanych i zapętlonych dźwięków generowanych przez gitary. Dużą rolę na tym albumie odgrywa produkcja, co słychać chociażby w brzmieniu bębnów, gdzie akcenty są rozłożone inaczej w zależności od charakteru piosenki. W singlowym Satan in the Wait, który jest być może najwyraźniejszą reminescencją zamykającego poprzedni album The Unattractive, Portable Head dostajemy Daughters w pigułce. Transowa, apokaliptyczna gra perkusisty i gęsty bas łączą się z dysonansowym jękiem gitar, które stopniowo docierają się i kulminują w drugiej części utworu. Podobny schemat możemy usłyszeć w Daughters, którego atmosfera i brzmienie, a także surrealistyczne teksty przywodzą na myśl twórczość zespołów z gatunku rocka gotyckiego w rodzaju Bauhaus. Momentem oddechu w samym środku płyty jest niewątpliwie doskonały Less Sex, którego bluesowe momenty ciszy kontrastują ze ścianą hałasu.

Tym, co robić tu może za przysłowiową wisienkę na torcie, jest pewien sposób toczenia opowieści, harmonia formy i treści. Teksty Marshalla na pewno do łatwych i przyjemnych nie należą, odzwierciedlają raczej psychotyczne, dysonansowe jądro tej muzyki i zarazem ją dopełniają. Dodają muzyce na tym albumie również pewnego filmowego charakteru, elementu raczej nieobecnego na wcześniejszych wydawnictwach grupy. Tak jak w Ocean Song będącym dosłownie opowieścią lub zamykającym album Guest House, w którym klaustrofobiczny nastrój osiąga apogeum. “You won't get what you want” stanowi przykład płyty, która na tle dzisiejszych wydawnictw z muzyką ekstremalną wyróżnia się praktycznie na każdym polu. Oferuje znacznie więcej niż to, co opisałem wyżej w serii muzycznych skojarzeń. Warto się wsłuchać, a nuż znajdziemy to, czego szukamy.

Link został skopiowany!